WIERSZE STANISŁAWY NOWOSAD

Informujemy, że ukazało się kolejne wydanie wierszy poetki ze Lwowa Stanisławy Nowosad. Jest to trzeci tomik jej wierszy, który został wydany przez nasz Oddział. Jak zwykle zawiera ok. 100 wierszy poświęconych Kresom, przesiąknięte patriotyzmem i głęboką wiarą oraz wielką miłością do Ojczyzny. Na pierwszym miejscu oczywiście LWÓW. Tytuł : „Nasza Polska”. Tomik ten jest dostępny w siedzibie poznańskiego Oddziału w każdą środę podczas dyżurów. Zachęcamy do zapoznania się tą piękną poezją.

Hanna Dobias-Telesińska

Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich
Oddział w Poznaniu







Stanisława Nowosad

Nasza Polska






Lwów – Poznań

DNI LWOWA I KRESÓW W POZNANIU

30 września spotkaliśmy się w naszej siedzibie w CK Zamek w tamach IV etapu Dni Lwowa i Kresów w Poznaniu.

Rozpoczęliśmy od zaprezentowania Biuletynu – wydanie specjalne nt. „Kresowi patroni ulic Poznania. Zasłużeni Wielkopolanie dla Kresów”. Nad tym projektem pracowała Hanna Dobias-Telesińska i Igor Megger.

Pani Prezes Katarzyna Kwinecka poprosiła o przedstawienie przebiegu pracy nad tym wydawnictwem. Hanna Dobias-Telesińska również w imieniu Igora Meggera opisała pokrótce w jaki sposób stworzona została lista osób do opracowania.Lista ta w miarę posuwania się prac ciągle ulegała zmianom. Analizowane były wszelkie kryteria, usuwane były osoby, które im nie podlegały i dochodziły nowe osoby. W konsekwencji opisane zostały osoby bardzo znane (Paderewski, Szeligowski, Słowacki, Hemar, Lem i inni) oraz powszechnie mniej lub całkiem nie znane (Ida Fin, Arciszewski, Kotowicz, Sławska-Lipczyńska, Szembekowa, Dulębianka i inni). Wszystkie te osoby w swych dziedzinach, którymi się parały, były wybitne i zasłużyły na patronat ulicy. Część biogramów pochodziła z naszych wcześniejszych publikacji. Autorami byli m. in. Iwo Weschler, Krystyna Kubiak i inni. Praca nad opracowywaniem biogramów była żmudna, na koniec wyczerpująca, ale też bardzo interesująca i satysfakcjonująca. Autorzy opracowania często się kontaktowali, by coś uzgodnić, wątpliwości rozstrzygnąć itd. „Gorąca linia” działała o przeróżnych porach dnia i wieczora. Hanna Dobias-Telesińska podkreśliła rolę Igora Meggera, który jako historyk zwracał uwagę na wiele aspektów, jego wiedza pomagała rozstrzygać wątpliwości. W większości biogramów, jego autorstwa są opisy ulic patronów, historia nazewnictwa oraz opis zabudowań.

Zebrani z zainteresowaniem słuchali, a później zadawali pytania. Katarzyna Kwinecka podziękowała autorom za wkład pracy w powstanie Biuletynu, wręczyła kwiaty a uczestnicy spotkania gratulowali.

Następnie Igor Megger przestawił przebieg walk wojsk wielkopolskich w obronie Lwowa w 1918/1919 r. i w 1920 r. na wielu frontach w obronie przed bolszewikami. Oto treść wystąpienia:

Udział wojsk wielkopolskich w walkach na Kresach Wschodnich w latach 1918-1920

Wzorowo wręcz zorganizowane Wojska Wielkopolskie dwukrotnie, bez większego odpoczynku, musiały stawić czoła wrogowi, który nie był przeciwnikiem łatwym. Do tego walki działy się z dala od domów, na drugim końcu kraju. Świetnie wyszkoleni żołnierze zapadli w pamięć cywilów, dowodzących, jak i żołnierzy z innych jednostek.

Walki polsko-ukraińskie trwały we Lwowie od 1 listopada 1918 r. Pomimo odsieczy 22 listopada, i całkowitego wyzwolenia miasta, sytuacja dalej była ciężka. Nie tylko militarnie ale i aprowizacyjnie. Miasto było wciąż bombardowane, a jedyne zaopatrzenie wiodło przez linię kolejową Przemyśl-Lwów. Walki o tę linię były bardzo zażarte. Pomimo wsparcia sił przydzielonych przez J. Piłsudskiego – grupa gen. Romera, tereny na północ od linii kolejowej dalej były w rekach ukraińskich.

Wobec takiej sytuacji do Poznania przybył premier Ignacy Jan Paderewski, który zaapelował do gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego o pomoc militarną Armii Wielkopolskiej. Nie była to decyzja łatwa, z tego tytułu, że powstanie wielkopolskie nadal trwało. Uszczuplenie wojsk mogłoby spowodować utracenie wielu zajętych przez powstańców pozycji. Generał Dowbor-Muśnicki zdecydował wysłać na front ukraiński ochotniczą grupę 204 żołnierzy, która została później uzupełniona o kolejne 80 osób. Grupa ta nazywała się ?ochotnicza kompania poznańsko-lwowska? a jej dowódcą został ppor. Jan Cieluch.

Grupa przez Przemyśl dotarła pod koniec lutego 1919 r. do miejscowości Sądowa Wisznia, gdzie jej dowództwo przejął generał Aleksandrowicz. Stoczyła walki koło Gródka Jagiellońskiego zdobywając kilka wsi i wiele sprzętu. W miesiącach późniejszych walczyła na Podolu, gdzie pod koniec maja dotarła do rzeki Seret. W czerwcu stoczyła ciężkie walki koło Zborowa na Podolu. W sierpniu oddział powrócił do Wielkopolski – wróciło 226 ludzi z 284, 11 zginęło w walkach o Lwów, pozostałe 47 prawdopodobnie w innych walkach.

Jednostka pomimo, że ochotnicza, była bardzo wysoko oceniana przez dowódców, a także entuzjastycznie witana przez cywili. Za zasługi w walkach wszyscy żołnierze i oficerowie jednostki otrzymali Krzyż Obrony Lwowa.

Drugą, znacznie już większą jednostką Wojsk Wielkopolskich, która brała udział w wojnie z Ukraińcami była Grupa Wielkopolska pod dowództwem pułkownika Daniela Konarzewskiego. Dotarła ona na tereny Galicji miesiąc później niż kompania ochotnicza, w marcu 1919 roku. Jednostka ta budziła popłoch wśród Ukraińców z powodu swojego wyszkolenia. Z uwagi na wysokie czapki nazywano ich ?Biskupami? lub ?Rogatymi diabłami?. Na okrzyk ?biskupi idą? wojsko ukraińskie uciekało w popłochu. W skład jednostki wchodziło 5 oficerów, 3800 podoficerów i szeregowych, trzy baterie dział i 7 samolotów. Już pierwsze dni walk naznaczone były sukcesami. Przebito pierścień okrążenia miasta Lwowa pokonując dwukrotnie większego przeciwnika. W czasie kilkudniowych walk poległo 17 żołnierzy, a blisko 180 zostało rannych (w tym 4 oficerów). Przełom marca i kwietnia to okres ?walk pozycyjnych? w okolicach Gródka Jagiellońskiego. W połowie kwietnia 1919 roku oddział wielkopolski został skierowany do zadania o kryptonimie ?Jazda?. Zadanie polegające na uwolnieniu Lwowa od ostrzału artyleryjskiego, Wielkopolanie zrealizowali w 100%, przy okazji biorąc do niewoli jeńców i uszkadzając ukraiński pociąg pancerny. W czasie ?Majowej ofensywy? dowodzonej przez gen. Hallera oddziały wielkopolskie wyruszyły z Gródka wyzwalając wiele miejscowości i kończąc swój szlak bojowy w czerwcu w Stryju, gdzie wzięto do niewoli 1000 jeńców.

Napięcie związane z niepewnością podpisanego rozejmu z Niemcami, oraz ich zgody na akceptacje traktatu wersalskiego, spowodowało że w czerwcu odwołano oddział do Wielkopolski, nie na długo jednak. Oddział 8 i 9 czerwca dotarł do Poznania, by pod koniec czerwca znów w okolice Lwowa wrócić, także pod dowództwem Daniela Konarzewskiego – teraz już generała. Oddział w zmienionym i liczniejszym składzie (blisko 90 oficerów i 4500 żołnierzy) walcząc na terenie Podola i zdobywając m.in. Budzanów, Brzeżany i Kopyczyńce. Ostatnim atakiem 17 lipca 1919 roku zdobyto Husiatyń. W sierpniu oddział przeniesiono na Wołyń podporządkowując go do frontu wołyńskiego, a jego dowódcą został płk. Leon Bilewicz. Prócz walk czysto żołnierskich należy wspomnieć także, że Wielkopolanie już w styczniu 1919 roku przekazali 58 wagonów kolejowych żywności i opatrunków, w lutym wysyłając następne. W kwietniu 1919 skierowano pod Lwów w pełni wyposażony szpital polowy pod komendą majora Emanuela Tórza ze Śmigla pow. Kościan.

Profesor Nicieja w swojej pomnikowej książce o cmentarzu Obrońców Lwowa pisze, że ?trudno ustalić, ilu Wielkopolan padło w walkach o Lwów?. Na lwowskim cmentarzu mieli oni symboliczną kwaterę. Wielu bowiem ekshumowano i szczątki zabrano do stron rodzinnych. Przed II wojną kwaterą wielkopolską opiekowali się uczniowie paru szkół lwowskich. Obecnie w katakumbach jest poświęcona im tablica.

Wojna Polsko-bolszewicka nie ma tak jak inne konflikty dokładnej dziennej daty wybuchu. Konflikt z Rosją Radziecką oraz jego początek znacząco odbiegał od innych konfliktów. Sytuacja geopolityczna w tamtym czasie, szczególnie na wschodzie, była tak zawiła, że do końca nie było wiadomo kto z kim walczył, kto był wrogiem a kto przyjacielem. Bolszewicy nie zajmowali się ?polskim problemem? dopóki nie uporali się z wewnętrznymi wrogami – carską armią i protestującymi chłopami. W okresie tym oddziały wielopolskie stacjonowały na terenie obecnej Białorusi. Był to okres II połowy 1919 roku.

Wcześniej jednak w okresie kwiecień-sierpień w walkach na terenie Wileńszczyzny z Armią Czerwoną walczył ?Poznański Batalion Śmierci?. Brał on udział w walkach o oswobodzenie Wilna i mniejszych miejscowości. Oddział ten liczył około 400 żołnierzy pod dowództwem weterana powstania styczniowego – ppłk Feliks Józefowicz. Oddział był niezdyscyplinowany szerzyły się dezercje, a jeden z poddziałów chciał w całości przejść do Bolszewików. Wobec tej sytuacji oddział 31 sierpnia odesłano do Wielkopolski. Wytłumaczeniem takiego przebiegu spraw może być fakt, że tylko nieliczni w oddziale byli ochotnikami, a reszta trafiała tam raczej na zasadzie ?karnej kompanii?.

Do połowy lata na front litewsko-białoruski trafiały jednostki wielkopolskie, którymi dowództwo ponownie obioł gen. Konarzewski. Generał Muśnicki w tym czasie odszedł w stan spoczynku, mieszkał w Lusowie i w wojnie roku 1920 udziału nie brał. Pierwszym większym sukcesem jednostek był udział w zdobyciu Mińska Białoruskiego 8 sierpnia 1919 roku. Dwa tygodnie później zdobyli twierdzę w Bobrujsku i osiągnęli słynną rzekę Berezynę. Tam też zapadli na ?zimowe leże?. Blisko 30 stopniowe mrozy nie przeszkadzały w śmiałych wypadach za rzekę, jednakże większe działania nie były prowadzone. Część oddziałów stacjonowała też na Podolu.

Ogółem w skład Armii Wielkopolskiej wchodziły trzy dywizje pod nazwą ?Dywizja Strzelców Wielkopolskich?, oraz czwarta pod nazwą ?Pomorska Dywizja Strzelców?. W ich skład wchodziło 12 kolejno numerowanych pułków Strzelców Wielkopolskich, oraz cztery pułki z nazwami miejscowości na Pomorzu, które miały być ich miastem garnizonowym. Prócz tego w skład wchodziła brygada jazdy wielkopolskiej, w skład której wchodziły cztery pułki ułanów, oraz dwie brygady artylerii, grupa lotnicza, saperzy, łączność, szpitale polowe i tabory. W grudniu 1919 roku Armia weszła w skład Wojska Polskiego wraz z nową numeracją, a dywizje otrzymały numery 14, 15 i 17, Pomorska dywizja Strzelców otrzymała natomiast numer 16. Poszczególne dywizje miały następujący szlak bojowy w roku 1920:

14 Wielkopolska Dywizja Piechoty jeszcze pod nazwą ?starą?- tj. 1 dywizja strzelców wielkopolskich walczy we wrześniu 1919 roku pod Połockiem na terenie Białorusi. W Wojnie polsko-bolszewickiej dywizja walczy w lipcu 1920 roku w rejonie Mińska i Bobrujska, skąd się wycofuje i w sierpniu przy granicy z Prusami stacza bój pod Kolnem, by w ramach zwycięskiej ofensywy we wrześniu walczyć nad Niemnem, a w październiku 1920 do rozejmu w okolicach Baranowicz i Kojdanowa. W skład dywizji wchodziły 4 pułki piechoty tj, 55pp – Leszno, 57pp im. Karola II Rumuńskiego – Poznań, 58 pp im. Bolesława Chrobrego – Poznań. W skład Dywizji wchodził także 56 pp ? Krotoszyn, który w czasie likwidacji z etatów wojennych na pokojowe przeniesiono do 25 DP. Dowódcą Dywizji w czasie wojny był gen. Daniel Konarzewski. Dowódcą 57 pp był ppłk Arnold Szyling, który zginął w czasie walk pod Kobryniem i od 1939 roku jest patronem ulicy na Jeżycach. Z tego pułku zginęło w wojnie roku 1920 ok. 300 żołnierzy, pozostałe pułki porównywalnie.

15 Wielkopolska Dywizja Piechoty Podczas polskiej ofensywy na Kijów w kwietniu 1920 walczyła z bolszewikami pod Berdyczowem. Od 2 do 7 sierpnia broniła Bugu pod Drohiczynem, następnie walczyła na przedmościu warszawskim. Podczas polskiej kontrofensywy, 20 sierpnia pod Prosienicą zadała ciężkie straty 5 Dywizji Strzelców, a 21 sierpnia pod Śniadowem rozbiła 11 Dywizję Strzelców. 22 sierpnia zdobyła Łomżę, zmuszając bolszewicką 15 Armię do zmiany kierunku odwrotu. W czasie walk pod Łomżą 61 pp zdobył 5 wielbłądów, które przekazał do Poznańskiego ZOO. Dywizja wzięła udział w polskiej ofensywie na Białorusi, walczyła między innymi w bitwie pod Wołkowyskiem. W skład dywizji wchodziły 4 pułki tj. 59 pp – Inowrocław, 61 pp – Bydgoszcz oraz 62 pp – Bydgoszcz. W skład Dywizji wchodził także 60 pp ? Ostrów, który w czasie likwidacji z etatów wojennych na pokojowe przeniesiono do 25 DP.

16 Pomorska Dywizja Piechoty powstała na bazie 4 dywizji Strzelców Wielkopolskich, była formowana z powstańców wielkopolskich, ale tych, który byli ochotnikami z Kaszub i Pomorza. Planowano wykorzystać tę dywizję do wyzwalania Pomorza. Dywizja brała udział w ofensywie kijowskiej, toczyła m.in. walki w rejonie Czarnobyla. W tym samym czasie 66 Kaszubski pułk piechoty pod dowództwem ppłk. Czesława Jarnuszkiewicza wziął udział 26 czerwca 1920 roku w obronie wsi Bobrujki, w którym całkowitemu zniszczeniu uległ rosyjski 216 pułk strzelców im. Lenina. Wydarzenie to było opisywane później: ?Gryf Pomorski pokonał Czerwona Gwiazdę?. Po odwrocie z Kijowa wszystkie pododdziały dywizji z powrotem połączyły się na północnym odcinku frontu. Po rozpoczęciu 16 sierpnia 1920 roku kontrofensywy znad Wieprza, 16 DP wraz z Grupą Uderzeniową ruszyła do natarcia i ? po załamaniu się słabej obrony rosyjskiej ? doszła 25 sierpnia do granicy Prus Wschodnich na północny zachód od Łomży. Po zakończeniu Bitwy Warszawskiej dywizja uczestniczyła w pościgu na środkowym odcinku frontu. Brała udział m.in. szturmie Horodca a następnie w bitwach o Drohiczyn, Chomsk i Nieśwież. Za waleczność i męstwo podczas działań wojennych z bolszewikami odznaczono 133 żołnierzy dywizji srebrnym Krzyżem Virtuti Militari V klasy, a 389 Krzyżem Walecznych. W skład dywizji wchodziły 4 pułki tj. 64 pp ? Grudziądz, 65 pp Starogard/Gniew oraz 66 pp – Chełmno nad Wisłą. 63 pp – Toruń po zawarciu pokoju przeniesiono do 4 DP.

17 Wielkopolska Dywizja Piechoty zapisała się w historii z udziału w walkach pod Lidą w lipcu, nad Wkrą w czasie bitwy Warszawskiej, oraz nad Niemnem we wrześniu 1920 roku. W skład dywizji wchodziły 4 pułki tj. 68 pp ? Września, 69 pp Gniezno oraz 70 pp – Leszno. 67 pp – Brodnica po zawarciu pokoju przeniesiono do 4 DP.

Do dzisiejszego dnia tradycje tych czterech wielkich jednostek powstałych na bazie wojsk wielkopolskich kontynuują:

15 warmińsko-mazurska brygada zmechanizowana z siedzibą w Olsztynie

16 pomorska dywizja zmechanizowana w siedzibą w Elblągu

17 brygada zmechanizowana z siedziba w Międzyrzeczu

Tradycje 14 DP nie są kontynuowane.

Wspomnieliśmy o piechocie. Drugą siłą składowa Armii Wielkopolskiej była jazda, ułani. Z czterech pułków jazdy wielkopolskiej sformowano brygadę kawalerii, która już w II RP przyjęła nazwę Wielkopolskiej Brygady Kawalerii. W 1939 roku jej dowódcą był słynny obrońca Lwowa gen. Abraham. W czasie wojny z bolszewikami w skład VII Brygady Jazdy- bo taką oficjalną nazwę ona wtedy miała wchodziły cztery pułki ułanów:

15 pułk Ułanów Wielkopolskich, który stacjonował w Poznaniu, brał udział w walkach o twierdzę Bobrujsk, 16 sierpnia przełamał radziecką obronę we wsi Maciejowice, walczył nad Niemnem, do rozejmu pułk dotarł pod Mińsk. Ze względu na czapki z czerwonym otokiem nazywany był ?Czerwonymi rogatymi diabłami?. Jego dowódca w tym okresie był płk. Władysław Anders. Tablice pamiątkowe pułku znajdują się w kościele św. Michała przy ul. Stolarskiej. Imię pułku nosi jedna z poznańskich szkół podstawowych (na Łazarzu).

16 pułk Ułanów Wielkopolskich im gen. Orlicz- Dreszera- Bydgoszcz w walkach dotarł pod Kijów, by wraz z odwrotem cofać się przez Kowel, Równe, do Zamościa. Z stamtąd, cały czas walcząc kroczył na północ przez Białystok do Suwałk, gdzie stoczył ciężkie boje. W ofensywie we wrześniu 1920 walczył wzdłuż późniejszej wschodniej granicy II RP dochodząc prawie do granicy łotewskiej.

17 pułk Ułanów Wielkopolskich im króla Bolesława Chrobrego, w okresie międzywojennym stacjonował w Lesznie i Gnieźnie. Główne walki pułku to Kijów i związany z nim odwrót. Pułk poniósł kilkakrotnie bardzo ciężkie straty (2/3 stanu) w walkach na południowym Wołyniu, co spowodowało, że już we wrześniu powrócił do Gniezna.

18 pułk Ułanów Pomorskich w okresie międzywojennym stacjonował w Toruniu i Grudziądzu. W wojnie roku 1920 pułk wpierw walczył tak jak inne odziały w obrębie Kijowa. Przetransportowany został na granicę łotewską, za którą musiał się wycofać. Różnymi środkami transportu żołnierze z Łotwy dotarli do portu w Kłajpedzie, skąd drogą morską przewiezieni zostali do Gdańska. Z powodu jak zawsze nieprzychylnych Polakom gdańszczan, zostali wyładowani we wsi Gdynia. Na miejsce walk dotarli nad Niemen. Do rozejmu ścigali bolszewików na terenie Wołynia.

Oddziały wielkopolskie miały wielki wpływ na przebieg wojny 1920 roku. Były dobrze wyszkolone i dowodzone. Żołnierze byli zdyscyplinowani, zwyciężali pomimo walk z liczniejszym przeciwnikiem. Wiele ważnych bitew zostało stoczonych przez odziały z Wielkopolski, a daty tych bitew obchodzono jako święta pułkowe w II RP.

Fenomen tego poświęcenia ochotników w sumie z drugiego krańca kraju, najlepiej ujął kapelan ich oddziału ks. K. Stankowski podczas zbiorowego pogrzebu żołnierzy 1 p. Strzelców Wielkopolskich poległych pod Lwowem: ?…ledwośmy sami zrzucili z siebie jarzmo niemieckiej niewoli, (?) a już pośpieszyliśmy na odsiecz Lwowa, bośmy dzieci jednej ojczyzny i jednego narodu?. Wielu z ochotników zapałało miłością do miasta Lwowa i przekazało to uczucie swoim dzieciom. Takimi przykładami są ojcowie naszych członkiń – Rajmund Tarczewski ? ojciec Marii Wielebskiej, który za obronę Lwowa w 1918 roku został trzykrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych, czy Andrzej Harmacinski – ojciec ś.p. Krystyny Harmacińskiej, który jako student walczył w pociągu pancernym ?Poznańczyk? (późniejszy ?nr 11?) pod Tarnopolem i Lwowem.

Wystąpienie Igora Meggera spotkało się z dużym zainteresowaniem i uznaniem. Zadawano pytania, rozpoczęła się interesująca dyskusja. Prezes Katarzyna Kwinecka podziękowała młodemu historykowi za wyczerpującą informację o przebiegu walk stoczonych przez Wielkopolan w wojnie w obronie Lwowa i w walkach z bolszewikami. Zebrani również złożyli życzenia imieninowe Igorowi Meggerowi i odśpiewali mu 100 lat.

KOBIETY ZE LWOWA W BIBLIOTECE RACZYŃSKICH

8 marca 2018 r. Beata Kost, rodowita lwowianka, zaprosiła nas do Biblioteki Raczyńskich. Polska dziennikarka zamieszkała we Lwowie przedstawiła swoją książkę ?Kobiety ze Lwowa?, którą w listopadzie 2017 roku wydało wydawnictwo ?Marginesy?. Biblioteka Raczyńskich oraz wydawnictwo ?Marginesy? były organizatorami tego spotkania.

Beata Kost od wielu lat pisze na temat historii Lwowa i dawnych województw Polski oraz ludzi związanych z Kresami. Jest autorką ?Albumu lwowskiego?. Popularyzuje tematy lwowskie na stronach portalu społecznościowego ?Cmentarz Łyczakowski? oraz ?Damski Lwów?. Zawodowo związana jest z Kurierem Galicyjskim, gdzie publikuje swoje teksty, jest także przewodnikiem po Lwowie.

Spotkanie było niezwykłe. Sala wypełniona czytelnikami, przybyło wielu członków poznańskiego Oddziału Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, byli przedstawiciele Stowarzyszenia Huta Pieniacka, prezes Małgorzata Gośniowska-Kola oraz ocalały z rzezi w Hucie Pieniackiej Franciszek Bąkowski, a także emerytowana dyrektorka polskiej Średniej Szkoły Nr 10 im. Św. Marii Magdaleny we Lwowie Marta Markunina. Beata Kost była jej uczennicą.

Spotkanie rozpoczął wicedyrektor Biblioteki Raczyńskich Włodzimierz Naumczyk, który przedstawił Gościa wieczoru oraz Kalinę Olejniczak, prowadzącą rozmowę z Autorką.

Zadziwiła wszystkich nienaganna mowa i niezwykle poprawna polszczyzna, bez naleciałości wschodnich. Pani Beata zawdzięcza to swojej babci, która ją i wcześnie jej matkę wychowywała po polsku dbając o język polski. Babcia mawiała, że jeśli się mieszka poza ojczystym krajem, należy dbać o język. Wychowywała się wśród Polaków, którzy aby uchronić swe dzieci przed utratą tożsamości narodowej dbali o polskość rodziny, posyłali na tajne zajęcia lekcji religii, języka polskiego, historii i geografii, prowadzone przez lwowianki starszego pokolenia, m. in. siostry Irenę i Jadwigę Zappe. To miało ogromny wpływ na kształtowanie młodych Polaków.

Rozmowa Kaliny Olejniczak z Beatą Kost, to ciepły i niezwykle interesujący dialog. Przewijał się w nim opis niektórych postaci z książki, zwracano uwagę na warunki i czasy, w których one żyły, a także skąd Beata Kost czerpała informacje o swych bohaterkach. Praca nad książką trwała kilka lat; od pomysłu poprzez zbieranie materiałów i ich opracowywanie.

Beata Kost dziękowała za to, że do Biblioteki Raczyńskich przyszło tak wielu lwowiaków. Okazała wdzięczność poznańskiemu Oddziałowi TML i KPW za dary, jakie Oddział każdego roku przed Bożym Narodzeniem przywozi do Lwowa. Podkreślała jak ważne jest uczestnictwo młodzieży harcerskiej w akcji charytatywnej ?Serce dla Lwowa?. Prezes Stanisław Łukasiewicz złożył Beacie Kost życzenia imieninowe i pokrótce opisał organizację akcji charytatywnych.

Zabrała głos także dyrektorka Średniej Szkoły Nr 10 im. św. Marii Magdaleny Marta Markunina, podkreślając, że Beata Kost była bardzo dobrą uczennicą.

Na koniec Beata Kost podpisywała swoją książę. ?Kobiety ze Lwowa? to wspaniale wydana pozycja, napisana pięknym językiem, w interesujący sposób przedstawiająca kobiety mieszkające przez wieki we Lwowie, które choć powszechnie nie znane, miały większy lub mniejszy wpływ na kształtowanie się historii miasta i Kresów. W czasach, gdy znaczenie mieli wyłącznie mężczyźni, one dokonywały często rzeczy niezwykłych. Książka porywa, nie nuży, czyta się ją niemal jednym tchem. Wartą ją nie tylko przeczytać, ale mieć w swej bibliotece.

tekst i foto: Hanna Dobias-Telesińska

 

 

 

 

 

 

 

Czwartek Literacki w Pałacu Działyńskich w Poznaniu

KRESY kraina ocalona w micie i pamięci” – taki tytuł nosi spotkanie, które odbyło się 28 maja b.r. w ramach Czwartków Literackich. W dyskusji na

dr Barbara Wysocka - fot. H. Dobias-Telesińska
dr Barbara Wysocka – fot. H. Dobias-Telesińska

ten temat wzięła udział Teresa Tomsia, prof. Wiesław Ratajczak oraz Tadeusz Żukowski. Fragmenty literatury czytał aktor Sylwester Woroniecki.

Sala Czerwona Pałacu Działyńskich zgromadziła sporą widownię zainteresowaną tym tematem. Przybyli przedstawiciele poznańskiego Oddziału Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej, literaci oraz miłośnicy poezji i prozy.

Prof. Ratajczak - fot. H. Dobias-Telesińska
Prof. Ratajczak – fot. H. Dobias-Telesińska

Zebranych powitała dr Barbara Wysocka, która przedstawiła „dyskutantów”. Nie przybył zapowiedziany Wojciech Nowicki – sprawy zdrowotne. Prof. Wiesław Ratajczak, literaturoznawca, prof. UAM, kierownik Badań nad Tradycją Europejską Instytutu Filologii Polskiej, poprowadził dyskusję. Uczestnicy dyskusji przedstawiali swój punkt widzenia na ukazującą się obecnie literaturę, która dotyczy wspomnień, pamięci i mitów o Kresach.

Poetka Teresa Tomsia poetka, eseistka, krytyk literacki, pochodząca z rodziny Kresowian, zesłańców na Sybir, w powieści „Dom utracony, dom ocalony” opisuje historię domu rodzinnego matki, pozostawionego na ziemi nowogródzkiej: „Żyć, to znaczy rozmawiać z umarłymi, to pytać o ich losy, wybory, racje z oddali lat i wieków, to słuchać ich rad, rozterek, nadziei i błogosławieństw. Żyć, to znaczy pamiętać. Żyć to być, po stokroć być, w swym czasie!(Teresa Tomsia, „Dom utracony, dom ocalony”, Wydawnictwo Poznańskie 2009).  Autorka uważa, że pisząc o przeżyciach swojej matki pozostawia

Prof. Ratajczak, T. Tomsia i T. Żukowski - prowadzili dyskusję - fot. E. Tomsia
Prof. Ratajczak, T. Tomsia i T. Żukowski – prowadzili dyskusję – fot. E. Tomsia

ją żywą, realną. Takie przedstawianie osób, które przeżyły dramaty na Kresach w okresie okupacji, uważa za obowiązek pisarzy, właśnie z tych powodów, dla których sama pisze o swojej matce. Ostatnio ukazały się jej tomiki wierszy z motywami kresowymi „Co było, co jest” i „Gdyby to było proste”. Poetka w sposób jasny i przejrzysty wypowiadała swoje myśli, zastanawiała się, czy istotne wydaje się pytanie o tożsamość odziedziczoną i jej akceptację, o uświadomienie sobie miejsca we współczesności jako dziedzica wydziedziczonych, gdyż są różne tego postawy. Uważa, że ciekawy wydaje się wątek wspomnieniowy w literaturze współczesnej, ma na myśli nie tylko „lektury kresowe”, ale np. o „Małej zagładzie” Anny Janko jako nieuniknionym życiorysie po matce, który „dopadł ją po latach”. Opowieści Teresy Tomsi wierszem i prozą mówią najwięcej o powracaniu i szukaniu miejsca dla utraconej tradycji wielopokoleniowej rodziny i wielowątkowej kultury we współczesności. O „kresowości” obecnie myśleć można też jako o świadomym wyborze peryferyjności życia przez grupy społeczne poza metropolią i głównym nurtem

Sala Czerwona Pałacu Działyńskich - fot. H. Dobias-Telesińska
Sala Czerwona Pałacu Działyńskich – fot. H. Dobias-Telesińska

mediów. Pragnienie kresowości bywa powracaniem i odwoływaniem się do tradycji: Bóg, honor, ojczyzna i terytorialna wspólnota, jest tęsknotą za przestrzenią i dobrym sąsiedztwem, osiedlanie się ludzi w lasach, na wsiach, na obrzeżach cywilizacji.

Prof. Ratajczak opisywał różnice między Kresami Wschodnimi i Zachodnimi. Mentalność wschodnia i zachodnia jest diametralnie różna. Inne są przeżycia w każdym z tych regionów. Inaczej do tematu

Fragmenty literatury czytał Sylwester Woroniecki - fot. E. Tomsia
Fragmenty literatury czytał Sylwester Woroniecki – fot. E. Tomsia

podchodzą współcześni autorzy, którzy tamtą rzeczywistość znają tylko z opowiadań, przekazów swoich przodków. Inaczej te wspomnienia odzwierciedlają się w literaturze, gdy piszą o nich ci, którzy przeżyli na Kresach, którzy mają w pamięci dramatyczne własne wspomnienia

Ewa Najwer - fot. H. Dobias-Telesińska
Ewa Najwer – fot. H. Dobias-Telesińska

i przeżycia. Pamięć poszczególnych jednostek, historia pojedynczych ludzi, buduje pamięć wspólną.

Tadeusz Żukowski, poeta, eseista, scenarzysta, syn więźnia spod Workuty i Sybiraka, autor 35 filmów dokumentalnych i artystycznych oraz reportaży, 25 publikacji książkowych, w całej swej twórczości przedstawia motywy kresowe. W dyskusji przedstawił swój punkt widzenia na literaturę o tematyce kresowej oraz o współczesnych autorach piszących z pozycji osób, które znają Kresy z przekazów rodzinnych. Nie jest łatwo pisać o swoich

Na sali byli mieszkańcy Kresów - fot. E. Tomsia
Na sali byli mieszkańcy Kresów – fot. E. Tomsia

dramatycznych przeżyciach np. z Wołynia z okresu II wojny światowej.

Dyskusja przerywana była czytaniem przez Sylwestra Woronieckiego fragmentów utworu współczesnego autora Wojciecha Nowickiego „Salki”.

W drugiej części spotkania wypowiadali się inni twórcy, będący na sali. Ewa Najwer mówiła o wielkich trudnościach i niemożności pisania o traumatycznych

Teresa Tomsia i prof. Wiesław Ratajczak - fot. E. Tomsia
Teresa Tomsia i prof. Wiesław Ratajczak – fot. E. Tomsia

przeżyciach wojennych na Kresach. Wypowiadał się także Marian Dźwinel, i inni, zadawano pytania, dyskutowano i wspominano.  Atmosfera spotkania była bardzo serdeczna, nie chciało się kończyć i wychodzić. Może wkrótce wrócimy do tematu, gdyż Teresa Tomsia zapowiedziała wydanie swojej nowej książki jesienią.

Krystyna Liminowicz i Tadeusz Żukowski - fot. H. Telesińsk
Krystyna Liminowicz i Tadeusz Żukowski – fot. H. Dobias-Telesińska

"Salki" W. Nowicki - fot. H. Dobias-Telesińska
„Salki” W. Nowicki – fot. H. Dobias-Telesińska

 

 

 

 

 

 

 

 

Literatura kresowa - fot. H. Dobias-Telesińska
Literatura kresowa – fot. H. Dobias-Telesińska

 

 

Literatura o tematyce kresowej - fot. H. Dobias-Telesińska
Literatura o tematyce kresowej – fot. H. Dobias-Telesińska

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Hanna Dobias-Telesińska

 

Polecamy

W naszym posiadaniu jest interesująca książka Jana Buraczyńskiego pt.: „Lwów – miasto mojego dzieciństwa”. Osoby, które chciałyby posiadać w/w publikację, mogą za naszym pośrednictwem ją zamówić. Cena 25,- zł. Zamówienia można składać w naszej siedzibie w każdą środę w godz. 16.00 – 17.00 w pok. 336 CK ZAMEK ul. Św. Marcin 80/82.

Hanna Dobias-Telesińska