SPOTKANIE W CHLUDOWIE poświęcone pamięci Romana Dmowskiego

Historyk Ewa Drausowska-Kuleczka i Józef Drausowski, organizatorzy obchodów pamięci Romana Dmowskiego, zapraszają na uroczystość, która odbędzie się 02 sierpnia 2014 r. w Domu Misyjnym Księży Werbistów ul. Kościelna 15 w Chludowie

Program:

10.30 -złożenie kwiatów pod popiersiem Romana Dmowskiego

11.00 – uroczysta msza św.odprawiona zostanie przez ks. prof. Jana Szulca, ucznia ks. prof. Bartnika

12.15 – spotkanie przy kawie, rozmowy i dyskusje, zwiedzanie muzeum etnograficznego i spacer po zabytkowym parku

Organizatorzy serdecznie zapraszają do Chludowa

Hanna Dobias-Telesińska

71 ROCZNICA RZEZI WOŁYŃSKIEJ

W piątek 11 lipca b.r. obchodziliśmy 71 rocznicę Rzezi Wołyńskiej. Modliliśmy się za dusze pomordowanych przez nacjonalistów ukraińskich spod znaku OUN-UPA o godz. 12.00 w kościele o.o. Dominikanów i o 18.00 w Kościele Garnizonowym. Uczestnicy obu uroczystości po mszy św. złożyli kwiaty i zapalili znicze u o.o. Dominikanów pod tablicą poświęconą ofiarom ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu oraz przy Kościele Garnizonowym pod tablicą poświęconą 27 Wołyńskiej Dywizji AK. Wspominaliśmy tamte wydarzenia, bohaterstwo i niewinne ofiary. Modliliśmy się za spokój duszy bestialsko pomordowanych dzieci, kobiet i starców oraz bohaterów z AK broniących bezbronnych. Miejsca te zgromadziły członków Towarzystwa Miłośników Lwowa, Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej, młodzież z organizacji prawicowych, i in. Pamiętamy o ofiarach.

Hanna Dobias-Telesińska

Tablica poświęcona Rodakom wymordowanym na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej - fot. W. Butowska
Tablica poświęcona Rodakom wymordowanym na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej – fot. W. Butowska
Zebrani przy Kościele o.o. Dominikanów – fot. W. Butowska B. Łączkowska i H. Dobias-Telesińska wraz zebranymi odmówiły modlitwy za zmarłych – fot. W. Butowska Młodzież z prawicowego odłamu Wiary Lecha – foto. W. butowska Młodzież z prawicowych organizacji zapala znicze – fot. W. Butowska Znicze organizacji prawicowych – fot. W. Butowska Uczestnicy uroczystości w Kościele Garnizonowym – fot. M. Golińska Członkowie TML i KPW z Sokołami i ich Sztandarem przy kościele Garnizonowym – fot. M. Golińska

71 ROCZNICA RZEZI WOŁYŃSKIEJ

11 lipca b.r. przypada 71 rocznica Rzezi Wołyńskiej dokonanej przez nacjonalistów ukraińskich spod znaku OUN UPA. Tego dnia będziemy czcić pamięć ofiar bestialsko pomordowanych na Wołyniu i na innych wschodnich terenach  Polski.

po mszy św. o godz. 12.00 u Ojców Dominikanów złożymy kwiaty i zapalimy znicze pod tablicą poświęconą ofiarom tych zbrodni: „PAMIĘCI NASZYCH RODAKÓW POMORDOWANYCH NA WOŁYNIU I MAŁOPOLSCE WSCHODNIEJ PRZEZ NACJONALISTÓW UKRAIŃSKICH W LATACH 1943-1947. TOWARZYSTWO MIŁOŚNIKÓW LWOWA I KRESÓW POŁUDNIOWO-WSCHODNICH W POZNANIU – LIPIEC 2013 R.”

o godz. 18.00 w Kościele Garnizonowym przy ul. Szamarzewskiego zostanie odprawiona msza św., po której złożymy kwiaty i zapalimy znicze pod tablicą poświęconą 27 Wołyńskiej Dywizji Armii Krajowej.

Jest to dla nas dzień szczególny, w którym nasze myśli skierowane będą ku tysiącom w bestialski sposób wymordowanych, w tym niewinnych dzieci, kobiet i starców. Zapraszamy wszystkich do wzięcia udziału w modlitwach, składaniu kwiatów i zapalania zniczy, by w ten sposób uhonorować pamięć ofiar.

70 ROCZNICA AKCJI „BURZA” – relacja

W tym roku przypada 70 rocznica Akcji „Burza”, która po terenach Wołynia, Wileńszczyzny, kolejno obejmowała Małopolskę Wschodnią, Lubelszczyznę, Białostocczyznę, okręg warszawski, radomski, krakowski aż do zakończenia Powstania Warszawskiego 2 października 1944 r.
W dniu 6 lipca 2014 r. Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej w Poznaniu – Środowisko „Ostra Brama”, Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich Oddział w Poznaniu oraz Towarzystwo Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej Oddział w Poznaniu zorganizowały obchody tej rocznicy. Na Wzgórzu św. Wojciecha w kościele p.w. św. Wojciecha zgromadziło się wielu członków w/w organizacji, którzy wzięli udział we mszy św. prowadzonej przez nowego proboszcza tej parafii ks. Przemysława Węgrzyna. Uczestniczyły także Poczty Sztandarowe Związku Sybiraków, Światowego Związku Żołnierzy AK Środowisko Ostra Brama oraz Urzędu Miasta Poznania. Przybyli przedstawiciele Wojewody Wielkopolskiego, Prezydenta Miasta Poznania oraz liczne delegacje różnych organizacji. Mszę św. rozpoczęła pieśń do słów i melodii Adama Kowalskiego „Modlitwa Partyzancka”:

O, Panie, któryś jest na niebie,
Wyciągnij sprawiedliwą dłoń!
Wołamy z cudzych stron do Ciebie
O polską moc i polską broń.

O Panie, skrusz ten miecz, co siekł nasz Kraj,
Do wolnej Polski nam powrócić daj!
By stał się źródłem nowej siły
Nasz dom, nasz Kraj.

O Panie usłysz prośby nasze,
Wysłuchaj nasz tułaczy śpiew!
Znad Wilii, Niemna, Bugu, Sanu,
Męczeńska do Cię woła krew!

O Panie, skrusz ten miecz, co siekł nasz Kraj?

Po mszy św. zebrani przeszli pod tablicę poświęconą „Bohaterom Armii Krajowej Środowiska Ostra Brama”, gdzie odmówiono modlitwy, złożono kwiaty, zapalono znicze i odśpiewano pieśń ?Na znojną walkę? do słów Henryka Rasiewicza, autor muzyki nieznany:

Na znojną walkę, krwawy bój z wrogami,
Każdego z nas sumienia wezwał głos,
Przebojem iść, a los iść musi z nami,
A jeśli nie, to przełamiemy go.

Życie lub śmierć rozdziela nam przypadek,
Najwyższym prawem, nam żołnierska cześć,
Granatów huk, bojowych wypraw ślady,
Twardego życia, twardą tworzy pieśń.

Bo nasza pieśń nie pachnie rozmarynem,
Nie ma w niej dziewcząt, ni gorących ust
Jak nasze życie pachnie krwią i dymem,
Pieszczotą rąk karabinowy spust.

Naszą muzyką cekaemów bicie,
Nocne ataki nam rozrywką są,
Choć wrogi pocisk przetnie czyjeś życie,
Kto pozostanie, wywalczy wolność swą.

Dość mamy pęt, skończyła się cierpliwość.
Dość mamy więzień i spalonych miast.
Mścicielska pięść wymierzy sprawiedliwość,
A naszą pieśń podniesiem aż do gwiazd.

Bo nasza pieśń nie brzęczy łańcuchami,
Kipi w niej bunt, nasz sprawiedliwy gniew.
Ten przeciw nam, który nie idzie z nami,
Jak wyrok groźny jemu jest nasz śpiew!

Prezes Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej Oddział w Poznaniu Ryszard Liminowicz podziękował zebranym za udział w uroczystości i zaprosił do salki przykościelnej na skromny poczęstunek, gdzie przy stołach zgromadzeni wysłuchali wspomnień uczestników Akcji „Burza” oraz fragmentu rysu historycznego przygotowanego przez dra Iwo Werschlera z Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich Oddział w Poznaniu. Poniżej cały tekst „Akcja „Burza” w Małopolsce Wschodniej”:

Po klęsce wrześniowej 1939 roku głównym celem polskiego rządu emigracyjnego oraz podziemia krajowego ze Związkiem Walki Zbrojnej-Armią Krajową na czele, było przygotowanie powstania powszechnego przeciwko Niemcom. Opierając się na doświadczeniach z okresu I wojny światowej, kiedy pod wpływem klęsk ponoszonych na froncie zachodnim nastąpiło rozprzężenie w armii niemieckiej, planowano wywołać powstanie w chwili załamania się potęgi okupanta hitlerowskiego. Przewidywano też, że w tym czasie dotrą do Polski od południa wojska alianckie. Tymczasem wydarzenia na frontach II wojny światowej pokrzyżowały te plany. Pod koniec 1943 roku na Zachodzie nie było jeszcze drugiego frontu, a inwazja na półwysep Apeniński znajdowała się w początkowej fazie.
Równocześnie, po klęskach zadanych Niemcom pod Stalingradem, oraz w bitwie pod Kurskiem, od wschodu do ziem polskich coraz szybciej zbliżały się armie sowieckie. Stalin od kwietnia 1943 roku, kiedy wykorzystując sprawę katyńską zerwał stosunki z rządem polskim, intensywnie przygotowywał utworzenie na zajmowanych przez swoje armie ziemiach polskich władzy opanowanej przez posłusznych mu komunistów skupionych w Związku Patriotów Polskich oraz Polskiej Partii Robotniczej. Wiadomo było, że od czasu aneksji Wschodnich Ziem II Rzeczypospolitej w 1939 roku, satrapa moskiewski nie okazał w najmniejszym stopniu chęci odstąpienia od zamiaru pozostawienia tych terytoriów w granicach ZSRR. Dowodził tego m. in. układ Sikorski-Majski z 30 lipca 1941 r., w którym zabrakło zgody Sowietów na powrót po wojnie do granicy z Polską zgodnej z traktatem ryskim z 1921 roku. Rząd polski premiera Mikołajczyka nie znał wprawdzie ustaleń, jakie zapadły na konferencji tzw. „wielkiej trójki” w Teheranie pod koniec 1943 roku, ale jego rozmowy z ministrem spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Edenem wskazywały wyraźnie, że polsko-rządowy „gmach złudzeń” co do możliwości obrony polskich interesów wobec zamiarów Kremla, daleki jest od realizmu.
Mimo to zarówno w Londynie jak i w kraju, nie tracono nadziei na odbudowę po wojnie państwa polskiego w granicach sprzed września 1939 roku, powiększonego o Śląsk Opolski, Gdańsk oraz Prusy Wschodnie. W tej sytuacji zapadła decyzja o podjęciu w chwili wycofywania się Niemców, a przed wkroczeniem armii sowieckich, akcji dywersyjnej Armii Krajowej pod kryptonimem „Burza”. Armia Krajowa miała przy tym zachować odrębność od formacji Berlinga nadciągających wraz z wojskami sowieckimi, ale traktować Armię Czerwoną jako sprzymierzeńca i unikać starć z nią, wyjąwszy niezbędną samoobronę. Niektórzy politycy na Zachodzie, a przede wszystkim Naczelny Wódz polskich sił zbrojnych gen. Kazimierz Sosnkowski, oraz gen. Władysław Anders nie mieli złudzeń co intencji i przyszłych zachowań Sowietów.
Tymczasem jeszcze 20 listopada 1943 roku, komendant główny AK Tadeusz Bór-Komorowski wydał rozkaz, w którym stwierdzał, że wszystkie nasze przygotowania wojenne zmierzają do działań zbrojnych przeciwko Niemcom, że nie może dojść do działań przeciw Rosjanom, a walka z Niemcami to powstanie z osłoną na wschodzie. Zgodnie z tym już w styczniu 1944 roku rozpoczęła się akcja „Burza” na Wołyniu, przyjmując największe rozmiary na Wileńszczyźnie i obejmując kolejno: Małopolskę Wschodnią, Lubelszczyznę, Białostocczyznę, okręgi warszawski, radomski, krakowski, z finałem w momencie kapitulacji powstańców Warszawy 2 października.
Na terenie Małopolski Wschodniej akcja „Burza” rozegrała się w lipcu 1944 roku. Na krótko przedtem w trudnej sytuacji znalazł się okręg Tarnopol. Chociaż AK była tam liczebnie silna, to wskutek zatrzymania się na jego terenie frontu doszło do jej podziału: obwody wschodnie znalazły się po stronie sowieckiej, a zachodnie, na których nastąpiło skomasowanie frontowych jednostek Wehrmachtu – po niemieckiej. Także okręg Stanisławów utracił część swojego terenu po Kołomyję, a ponadto jego kadra została poważnie osłabiona dwukrotnie licznymi aresztowaniami. Dodatkową przeszkodę w realizowaniu „Burzy” stanowiły nasilające się od końca 1943 roku masowe mordy dokonywane na polskiej ludności cywilnej Małopolski Wschodniej przez tzw. Ukraińską Powstańczą Armię. AK we wsiach i małych miejscowościach musiała w miarę swoich skromnych sił organizować samoobronę. Tam z nadzieją oczekiwano nadejścia Sowietów. Akowiec, dowódca samoobrony w miasteczku powiatowym Podhajce, późniejszy zesłaniec Workuty, Józef Wojciechowski, tak to wspomina: „przyjście Sowietów powstrzymało nocny atak (Ukraińców). Wtedy, jak o świcie zobaczyłem przed sobą takiego czubaryka – radzieckiego sołdata, a był to łącznościowiec z bębnem na plecach, ciągnący kabel w stronę miejskiej uliczki – to chciałem go ucałować”.
W połowie lipca nastąpiła generalna ofensywa armii 1 Frontu Ukraińskiego. Rosjanie uderzyli w kierunku na Lwów i Rawę Ruską. 16 lipca armie pancerne – 3 gwardyjska i 4 – przełamały obronę niemiecką i szybko parły na Lwów. W tymże czasie 1 armia pancerna oraz 3 gwardyjska sforsowały rzekę Bug pod Dobroczynem i Sokalem i posuwały się na Rawę Ruską. W tej sytuacji ulec zmianie musiały cele akcji „Burza” w okręgu Tarnopol. Niemcy bowiem, zamykani w kotłach, bronili się niszczeniem linii komunikacyjnych, podczas gdy AK zamiast niszczyć, musiała je osłaniać. M. in. jedna z kompanii odtworzonego 51 pp pod dowództwem ppor. Motylewicza „Topoli” uchroniła przed wysadzeniem 3 mosty pod Brzeżanami ułatwiając marsz pancernych jednostek sowieckich.
Główne walki z udziałem oddziałów Armii Krajowej rozegrały się w okolicach Lwowa i w samym mieście. Obszar lwowski AK rozpoczął akcję „Burza” już w marcu 1944 roku. Odtworzono wówczas 5 DP oraz 14 pułk ułanów jazłowieckich pod dowództwem płk. Władysława Janki-Filipkowskiego używającego również pseudonimu „Cis”. Podokręg Lwów dysponował wtenczas około 11 tysiącami ludzi w sztabach i oddziałach liniowych w samym Lwowie oraz trzech okolicznych inspektoratach.
Walki o Lwów rozpoczęły się 14 lipca natarciem wojsk rosyjskich poprzedzonym półgodzinnym przygotowaniem artyleryjskim oraz zmasowanym atakiem lotniczym na pozycje niemieckie w odległości około 80 km od miasta. 18 lipca niemieckie władze administracyjne w znacznej części opuściły Lwów. 19 lipca pod miasto od strony północnej podszedł 7 Gwardyjski Korpus Pancerny. Od Lwowa dzieliło go już tylko 6 km. Jednak niekorzystne ukształtowanie terenu – miasto od północy osłaniały wzgórza ułatwiające Niemcom obronę – oraz ulewne deszcze utrudniające poruszanie się czołgów po rozmokłej ziemi, uniemożliwiały wejście od tej strony do Lwowa. W samym mieście jednak wojska nie było poza żandarmerią i Gestapo, które paliły akta i wywoziły broń. Tak było do 21 lipca i w tym czasie AK mogła łatwo opanować sytuację. Później do Lwowa weszły oddziały Wehrmachtu. W nocy z 19 na 20 lipca opróżniono więzienie przy ul. Łąckiego. Na murach pojawiły się odezwy do mieszkańców „miasta Lemberg” wyrażające podziękowanie za zachowanie spokoju i przestrzegające przed grabieżami. W tym czasie miejscowości na wschód od Lwowa były nasycone wojskiem niemieckim. Wśród Niemców dały się zauważyć oznaki paniki. Wieczorem 21 lipca pod Lwów nadciągnęły czołgi sowieckie , a następnego dnia o świcie wojsko sowieckie opanowało rogatkę Zieloną na poludniowo-wschodnim skraju miasta. Właśnie dzień 22 lipca stał się we Lwowie dniem rozpoczęcia akcji „Burza”. Następnego dnia do Lwowa wdarły się sowieckie czołgi. Jeden dotarł na Rynek i Rosjanie zdołali nawet zawiesić na krótko czerwoną flagę na wieży Ratusza. Brakowało im jednak piechoty, bez której wsparcia czołgiści byli narażeni na ciężkie straty. Nic więc dziwnego, że chętnie przyjęli pomoc jaką zaczęły im dawać ujawniające się oddziały AK. W miarę bowiem docierania przez wojsko sowieckie do poszczególnych części miasta wychodziły z podziemia konspiracyjne oddziały AK, wspomagając je w walce – choć nie było to ich zadaniem – w miarę swych możliwości. Polacy oczyszczali miasto z ukrywających się Niemców, obsadzali ważniejsze obiekty, wystawiali posterunki dla zapewnienia bezpieczeństwa. 23 lipca ukazał się ostatni numer „Biuletynu Informacyjnego” oraz kolejny numer „Słowa Polskiego”. Na murach rozlepiono trójjęzyczną odezwę dowództwa Armii Czerwonej do mieszkańców, która „nie dotykała w niczym Polski, polskości Lwowa i udziału społeczeństwa polskiego i Wojska Polskiego w wojnie”.
Do walk z Niemcami dochodziło tymczasem na terenie podmiejskich miejscowości, w tym w Biłce Szlacheckiej. Od północno-wschodniej strony weszły do niej trzy wycofujące się oddziały niemieckie. Rozpoczęła się walka, w której przeciwko Niemcom występowali Polacy i Rosjanie.
W poniedziałek 24 lipca wojska sowieckie posuwając się południową częścią Lwowa opanowały Cytadelę, Politechnikę i podeszły pod Dworzec Główny, zdobywając go wieczorem. Równocześnie Niemcy odcięli drogę do miasta i Sowietom zaczęło brakować amunicji, paliwa i żywności. Oddziały AK zajmowały tymczasem budynki w wyznaczonych częściach miasta. Dowództwo Dzielnicy Śródmieście zajęło gmach Szprechera przy ul. Akademickiej, a żołnierze wywiesili na wieży ratuszowej – pod ostrzałem niemieckim – 4 flagi: polską, sowiecką, amerykańską i angielską. Flagi polska i sowiecka zawisły także na frontonie gmachu Politechniki zajętego przez Kedyw Okręgu. Akowcy zajęli też Szkołę im. Św. Marii Magdaleny przy ul. Leona Sapiehy. Walki toczyły się także w Dzielnicy Zachodniej. W innych częściach miasta oraz pod miastem dochodziło nadal do walk, podczas których żołnierze sowieccy korzystali z pomocy akowców.
W nocy z 24 na 25 lipca w kierunku na Mościska wyruszyła jedna z kompanii AK. W drodze stoczyła walkę z atakującym ją oddziałem UPA, po czym zajęła stanowiska wzdłuż drogi Lwów-Przemyśl, ostrzeliwując małe oddziałki niemieckie cofające się w stronę Sambora. W Mościskach doszło do spotkania Komendanta Obwodu AK z pułkownikiem sowieckim. Rosjanie nie zatrzymali się jednak na dłużej, więc Polacy obsadzili ważniejsze obiekty w miasteczku. Tymczasem we Lwowie 25 lipca toczyły się zażarte walki w Śródmieściu. Rosjan wspierali żołnierze AK z tej dzielnicy.
Już w pierwszym dniu walk we Lwowie dowództwo AK nawiązało kontakt z dowództwem sowieckim. 25 lipca gen. Filipkowski wraz z szefem sztabu mjr. Pohoskim rozmawiał z przedstawicielem dowódcy 1 Frontu Ukraińskiego gen. Iwanowem. Rozmowa miała przyjazny charakter. Filipkowski oświadczył, że może utworzyć dywizję piechoty, jeśli otrzyma odpowiednią ilość broni i sprzętu. Iwanow zaproponował odbycie następnego dnia zebrania z udziałem wszystkich oficerów AK. Po tej rozmowie gen. Filipkowski i mjr Pohoski zostali zaproszeni na jeszcze jedną rozmowę z władającym świetnie językiem polskim gen. lejtnantem Gruszką. Ten dziękował im za uratowanie elektrowni i rurociągu doprowadzającego wodę do Lwowa. Mjr Pohoski zanotował, że gen. Gruszko na stwierdzenie, że Lwów to miasto polskie, zapytał: „co ważniejsze, wyspa czy ocean”?, a na odpowiedź, że ocean, powiedział: „No, widzi Pan – polska wyspa w ukraińskim oceanie”.
26 lipca w budynku sztabu Obszaru przy ul. Kochanowskiego zebrali się oficerowie AK. Gen. Filipkowski przedstawił ich gen. Iwanowowi jako kadrę 5 DP. Iwanow przyjął to do wiadomości i odjechał. Tymczasem walki w mieście przeniosły się do północno-zachodniej części. Wojska sowieckie wspólnie z oddziałami AK opanowały już cały teren Dworca Głównego, zlikwidowały obronę niemiecką i oddziały UPA w cerkwi św. Jura i na Uniwersytecie. Unicestwiono także grupę niemiecką broniącą się w kościele Bernardynów i opanowano Wysoki Zamek. Po walkach o koszary na Bema, zdobyte zostały cmentarz i wzgórza janowskie.
Lwów został całkowicie uwolniony od Niemców przez wojska sowieckie i AK w czwartek 27 lipca rano. Resztki wojsk niemieckich wycofały się w kierunku Sambora. Tego dnia dowódcy polscy zostali ponownie wezwani do sztabu Frontu Ukraińskiego. Gen. Iwanow przyjął ich chłodno i zażądał złożenia broni przez wszystkie oddziały AK w ciągu 6 godzin. Odezwę w tej sprawie podpisaną przez gen. Filipkowskiego Rosjanie wydrukowali i rozplakatowali. Następnie gen. Filipkowski rozmawiał ponownie z gen. Gruszką wyrażając nadzieję, że jednak piąta dywizja powstanie. Gruszko radził zwrócić się w tej sprawie do gen. Żymierskiego, dowodzącego jak to określił Polską Armią. W tym celu gen Filipkowski miał udać się do Żytomierza.
28 lipca oddziały AK we Lwowie składały broń. Zostały też rozwiązane rozkazem swego dowódcy. W rozkazie pożegnalnym gen. Filipkowski napisał: „Żołnierze! Walka w konspiracji ukoronowana przeciwniemieckim powstaniem została zakończona (…). Ofiary poniesione były ciężkie. Setki żołnierzy, dziesiątki oficerów poległo w walce. Dziesiątki kobiet oddało życie w ofiarnej służbie (…). Z wyższego rozkazu rozwiązuję z dniem 28 lipca 1944 oddziały Armii Krajowej i żegnam Was żołnierze!”
30 lipca odbył się przed Teatrem Wielkim wiec, w którym uczestniczyli m. in. I sekretarz KC KP Ukrainy N. Chruszczow, marszałek Iwan Koniew oraz oficerowie tzw. ludowego wojska polskiego. Po pierwszych przemówieniach „zwarta grupa ludzi zaczęła śpiewać „Jeszcze Polska nie zginęła”. Potem padły okrzyki podtrzymane przez część tłumu: – Niech żyje polski Lwów! Lwów do Polski! Polski Lwów !” Wieczorem Sowieci internowali około 20 polskich oficerów, także tych, którzy mieli udać się na rozmowę z Żymierskim… Autor cennej pracy o lwowskiej Armii Krajowej, z której czerpałem wiadomości do tego tekstu, Jerzy Węgierski napisał: „W walkach o Lwów w lipcu 1944 r. w ramach akcji „Burza” żołnierze lwowskiej Armii Krajowej byli po stronie zwycięskiej. Jeżeli jednak uwzględnić, że może najistotniejszym celem akcji „Burza” na tym terenie było zadokumentowanie jego polskości, to akcja „Burza” w Obszarze nr 3 była przegrana”. Prof. Wojciech Roszkowski natomiast dodaje: „większość żołnierzy i oficerów (biorących udział w akcji „Burza” w różnych regionach kraju) odmawiała wstępowania do I Armii (Berlinga), toteż do maja 1945 r. w radzieckich więzieniach i obozach znalazło się ponad 50 tys. żołnierzy AK”.

tekst: Hanna Dobias-Telesińska

foto: Wanda Butowska, Elżbieta Dukowicz, Małgorzata Jagielska

dr Iwo Werschler
dr Iwo Werschler

70 ROCZNICA AKCJI „BURZA”

Z A P R O S Z E N I E

Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej w Poznaniu – Środowisko „Ostra Brama”
Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich w Poznaniu
Towarzystwo Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej Oddział w Poznaniu
mają zaszczyt zaprosić
6 lipca (niedziela) 2014 o godz. 11.00

z okazji

70 ROCZNICY AKCJI BURZA i OPERACJI OSTRA BRAMA

Pod tym krzyżem, pod drzewem zwalonym,
śnią żołnierze o Polsce swój sen,
bodaj po to być warto żołnierzem,
by swój sen cudny przyśnić jak ten.
Bodaj widzieć, padając w ataku,
Polskę wolną i czystą jak łza …

W programie:
– godz. 11.00 – Msza św. w kościele p.w. św. Wojciecha na Wzgórzu św. Wojciecha
– złożenie kwiatów i zapalenie zniczy pod tablicą poświęconą BOHATEROM ARMII KRAJOWEJ OKRĘGÓW WILEŃSKO-NOWOGRÓDZKIEGO
– spotkanie w salce parafialnej, krótki zarys wydarzeń sprzed 70-ciu lat. Wspomnienia, wspólny śpiew pieśni patriotycznych, skromny poczęstunek dla uczestników spotkania.

Hanna Dobias-Telesińska

SALON LWOWSKI

W niedzielę 22 czerwca w Salonie Lwowskim w Domu Polonii na Starym Rynku w Poznaniu, zorganizowanym przez Katarzynę Kwinecką, uczestniczyliśmy w urokliwym spotkaniu z Teresą Tomsią i Mariuszem Olbromskim. W kameralnym saloniku, przy kawie i herbacie wysłuchaliśmy wspaniałej poezji w/w Autorów na temat TOŻSAMOŚCI w powiązaniu z DOMEM.

Bożena Łączkowska, Mariusz Olbromski i Teresa Tomsia – fot. Eugeniusz Tomsia

Na początku Prezes Bożena Łączkowska powitała Gości oraz zebranych. W dalszej części Teresa Tomsia przedstawiła przybysza z Przemyśla, wyrecytowała swój wiersz. Wiersz nosi tytuł:

STARE DOMY WĘDRUJĄ ZA NAMI

Stare domy wędrują za nami,
są wierne i podobnie bezdomne,
trudno je odpędzić,
wloką z sobą starą budę
z echem ostatniego szczekania.

Domy, których nie ma,
to nasze pomniki
z odciśniętym na progu
obcasem chodaka,
z tobołkiem na strychu
na czarną godzinę,
z pękiem nieśmiertelników
w oknie na werandzie.

Teresa Tomsia oddała głos Mariuszowi Olbromskiemu. Autor wierszy kresowych, poeta, muzealnik, działacz kultury, organizator spotkań w Krzemieńcu „Dialog dwóch kultur” w bardzo interesujący sposób, między recytacją wierszy, opowiadał o ludziach, którym swoją poezję poświęcał. Niezwykle ciekawie mówił o Zbigniewie Herbercie, jego siostrze Halinie Herbert-Żebrowskiej, która oprowadzała Mariusza Olbromskiego we Lwowie po miejscach, w których wychowywała się z bratem i gdzie mieszkali. Zbigniew Herbert po ucieczce z rodziną ze Lwowa przed drugą okupacją sowiecką, nigdy już do Lwowa nie wrócił. Mariusz Olbromski wspominał także Janusza Wasylkowskiego poetę, pisarza, satyryka, piszącego wiersze, opowiadania, fraszki i aforyzmy, bibliofila zbierającego wszelkie oryginalne dokumenty związane ze Lwowem, dyrektora Instytutu Lwowskiego w Warszawie. Oto wiersz „Latarnik” poświęcony Januszowi Wasylkowskiemu:

Gdzie pójdziesz myślą – znowu obraz lwowski,
choć tamto życie znikło – na nowo się toczy.
Gdzie sięgniesz rękę – cieszą twoje oczy
książki znad Pełtwi i z kresów uroczych.
I żyjesz tutaj – podwójnym istnieniem:
pogłębiony tęsknotą – uskrzydlony cierpieniem.

Piller i sławny tez Altenberg widzą z dala pewno
twoje serdeczne dzieło – „Rocznik Lwowski”,
który jak Feniks wstaje z nieistnienia
ciągle mocą twej pracy i mądrej miłości.

Jakżeś się w mowie lwowskiej rozsłonecznił,
że czas warszawski śpiewnym słowem złocisz.
I trwasz w wieżowcu sam niczym latarnik,
kiedy stolica w falach reklam błyska
i po horyzont szum za oknem toczy.

Teresa Tomsia i Mariusz Olbromski – fot. Eugeniusz Tomsia

Wiele miejsca Mariusz Olbromski poświęcił Mikołajowi Rejowi, urodzonemu w Żurawnie pod Haliczem, na którego cześć, po 500 latach, potomek, ambasador amerykański w Polsce Nicholas Andrew Rey odsłonił tablicę pamiątkową.

Wypowiedzi przeplatane były wierszami z tomiku „Róża i Kamień. Podróż na Kresy”. Także wiele uwagi poświęcił Mariusz Olbromski Juliuszowi Słowackiemu, jego matce, miejscu w którym się wychował, Krzemieńcowi i Liceum Krzemienieckiemu, z którego wyszło wielu wybitnych Polaków.

Ze wzruszeniem wspominał niezwykłą Polkę Irenę Sandecką. Urodzona w 1912 r. w Humaniu w czasie II wojny światowej pracowała w tajnej Delegaturze Rządu polskiego w Krzemieńcu, w 1943 r. zajmowała się uchodźcami z mordowanych przez banderowców wiosek. Po wojnie pozostała w Krzemieńcu, gdzie nadal działała na rzecz polskiej społeczności. Uczestniczyła w nauczaniu polskich dzieci, dla których opracowała ręcznie pisany i ilustrowany „Elementarz Krzemieniecki”. Po rozpadzie ZSRR była jedną z założycielek Towarzystwa Odrodzenia Kultury Polskiej im. Juliusza Słowackiego w Krzemieńcu.

Wypowiedzi Mariusza Olbromskiego przeplatane były z interesującymi uwagami Teresy Tomsi o sytuacji kultury polskiej, kultury na Ukrainie, o potrzebie przekazywania wiedzy na temat Kresów młodzieży oraz instytucjom. Jest bardzo ważne byśmy my właśnie tę wiedzę przekazywali naszemu otoczeniu, bo nikt za nas tego nie zrobi. Wspaniałym pomysłem Teresy Tomsi jest propozycja utworzenia w Bibliotece Raczyńskich Działu Kresowego, który gromadziłby kresowiana. Zebrani zaaprobowali wspaniały pomysł. Wywiązała się dyskusja, głos zabrała także Ewa Najwer, która w tym roku w ramach „Dialogu dwóch kultur” pojedzie do Krzemieńca. Obecni zadawali pytania.  Autor przywiózł swoje dwie książki: tomik wierszy „Róża i Kamień. Podróże na Kresy” oraz przepiękny album „Śladami słów skrzydlatych… Pomniki pisarzy i poetów polskich na Kresach Południowych dawnej Rzeczpospolitej” ilustrowany wspaniałymi zdjęciami. Obie te pozycje są dostępne w naszej siedzibie. Spotkanie było niezwykle interesujące, w miłej atmosferze wysłuchaliśmy wypowiedzi ciekawych osobowości: Teresy Tomsi i Mariusza Olbromskiego.

Członkowie poznańskiego Oddziału TML i KPW w Salonie Lwowskim – fot. Eugeniusz Tomsia

Kolejny Salon Lwowski odbędzie się już po wakacjach. O czym powiadomimy na naszej stronie internetowej i do którego serdecznie zapraszamy.

Hanna Dobias-Telesińska

SALON LWOWSKI

Salon Lwowski

 

Serdecznie zapraszamy do Salonu Lwowskiego. W dniu 22 czerwca o godz. 17.00 w Domu Polonii na Starym Rynku 51 odbędzie się kolejne spotkanie w Salonie Lwowskim. Gościć będziemy Teresę Tomsię – poetkę oraz Mariusza Olbromskiego z Przemyśla – poetę, kustosza muzealnego, organizatora spotkań w Krzemieńcu „Dialog Dwóch Kultur”.

Będziemy mieli okazję zapoznać się z ciekawymi osobowościami. Opowiedzą nam o swojej działalności, przedstawią wiersze.

Na temat Mariusza Olbromskiego Teresa Tomsia pisze:

„W słowie wyrzeźbione mgnienie”

Poezja Mariusza Olbromskiego oddycha powietrzem Kresów, syci się pejzażami stepów i starych ogrodów okalających dwory ukruszone zębem czasu. Powstaje ze zderzenia obrazów przeszłości utrwalonych w księgach, na płótnach mistrzów, w domowych pamiętnikach z teraźniejszym stanem oglądanych rzeczy, które zachowują swój niepowtarzalny urok, choć zniszczone przez wojny i wieki. Autor zbioru wierszy Róża i kamień. Podróże na Kresy (2012) i wcześniejszych tomików, m.in. W poszukiwaniu zagubionych miejsc (2004), Lato w Krzemieńcu. Legendy znad Ikwy (2009) mieszka i tworzy w Przemyślu, stamtąd jako muzealnik, polonista i filolog klasyczny organizuje badawcze wyprawy na ziemie dawnej Rzeczpospolitej. Są to działania ważne nie tylko dla naukowców, ale również dla środowisk polskich na Ukrainie. Razem z żoną Urszulą Olbromską, historykiem sztuki, poeta współorganizował Festiwale Kultury Polskiej i Dni Zbigniewa Herberta we Lwowie, Konkursy Literackie im. Kazimierza Wierzyńskiego, Dni Franciszka Karpińskiego w Stanisławowie, malarskie plenery dla lwowiaków. Przyczynił się do zorganizowania Muzeum Juliusza Słowackiego w Krzemieńcu i Muzeum Józefa Conrada-Korzeniowskiego w Berdyczowie. W Przemyślu doprowadził do wybudowania nowoczesnego gmachu Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej. Misję podtrzymania wielowiekowych związków z Ukraińcami i budowania współpracy kulturalnej realizuje od kilkunastu lat w ramach sesji naukowo-artystycznych Dialog Dwóch Kultur, przygotowując coroczne spotkania intelektualistów polskich i ukraińskich w Krzemieńcu. Nie sposób oddzielić jego twórczości literackiej od społecznikowskiego zaangażowania w utrwalanie dziedzictwa kresowego, poeta czuje się strażnikiem romantycznych wartości w złączeniu słowa i czynu, w kronikarskim świadectwie tego, co było, co jest: „Wszystko co ujrzałem nie pozwala milczeć”.
Róża i Kamień. Podróże na Kresy to najnowszy zapis peregrynacji Olbromskiego do Lwowa, Krzemieńca, Drohobycza, to metaforyczna próba chwytania ducha ziemi podolskiej i wołyńskiej, to powroty do miejsc znanych, a ujrzanych na nowo w epifanii, w wizji, w zredukowanej pamięci, z przekonaniem, że „sny, poezje, boski płomień/ w ciemnościach świata muszą krążyć” – pisze w wierszu dedykowanym Zbyszkowi Chrzanowskiemu dyrektorowi Teatru Polskiego we Lwowie. Swoje podróżnicze doświadczenia autor ubiera w ton dziękczynienia „za łaskę chwil/ tak wielu błogosławieństw/ kiedy Jan Paweł II stąpał lwowskim brukiem”, podziwia „pustynne głębie tajemnic modlitwy” lwowskiego kardynała Mariana Jaworskiego, który przypominał światu prawdę historii, bez której plączą się drogi narodów. Wiele wierszy odnosi się do postaci współczesnych, w Dumie dla córki ukazany został portret ukraińskiego muzyka Wasyla Żdankina, który przy dźwiękach starej liry wyśpiewuje bolesną historię swojej ziemi. Autor próbuje zbudować pewnego rodzaju program ideowy dla współcześnie żyjącyh w Polsce i na Ukrainie. Domaga się wzajemnej otwartości i życzliwości żyjących przez wieki we wspólnym kręgu kulturowym pod tym samym niebem, a równocześnie domaga się rzetelnego rozliczenia tragedii wołyńskiej, rozjaśnienia „mroków historii”. Jednak najbardziej dominujące w opisie świata u przemyskiego poety jest wnikliwe patrzenie i radość zauważania tego, co na pozór już przepadło, zszarzało, dlatego w jego poetyckiej mowie znajdujemy tak wiele zaskakujących metafor, porównań, określeń otwierających się na światło i kolory. „Rzeczy boją się czasu”, ale też zaświadczają o swoim miejscu ustanowionym przez tradycję znalezione na murawie misternie rzeźbione kafle, wypatrzony na balkonie kulawy biedermeier, róża zerwana w ogrodzie Ireny Sandeckiej – siłaczki z Krzemieńca. Zarówno trwanie na przyczółku jak i wędrowanie ma sens metafizyczny, określa kierunek, cel i wartość życia:

Nie w zbrojach czy w żelazach
ale w myślach znów z kurhanów wstanie
duch tej ziemi, z pyłu zapomnienia,
z cmentarzy opuszczonych;

w śpiewie budowli, rzeźb białym potoku,
w starych obrazach nagle objawionych
jak złoty sen, co jawą był i zda się przepadł
– a znów podróżą będzie przebudzony.

Przed podróżą

Dla Olbromskiego wszystkie rzeczy są równo ważne: dawne i obecne obrazy nakładają się na siebie, dopełniając wzajemnie, dopowiadając zapomniane historie, potwierdzają obecność ludzi, którzy tworzyli przestrzeń miast i pól, architekturę i malarstwo, budowali drogi, przeżywali chwile „niczym wieczność” i „chwile znikome”. A wszystko, co było i pozostało łączy się w sztuce patrzenia poety w głąb dziejów, które dziś mają pospolite oblicze („Chwilo nie mijaj choć jesteś zwyczajna”; „Jeśli coś zostało to zieleń światła w jadalnym,/ cień kolumny przy ganku i zapach różany”). Strofy zbudowane na porównaniach jak na rusztowaniu próbują unieść pochylone płoty i spłowiałe legendy, język nie poddaje się, szuka sposobu na opowiedzenie zapomnianego świata: „Bo sztuka jeśli z głębi czystych płynie/ łączy serca jednostek i narody./ Jak śnieżne szczyty świeci kiedy świt/ przychodzi i jest jak w białym marmurze/ mgnienie wyrzeźbione”. Dla poety istotne wydaje się to, co niewidzialne i niedopowiedziane, ukryte, zagubione – tajemna dusza miasta, którą pragnie zgłębić. Lwów Leopolda Staffa, Zbigniewa Herberta, Mariana Hemara, Jerzego Janickiego ma już zapisane miejsce w polskiej kulturze (Widzę Lwów, Lwowska Odyseja, Biały obłok – dedykowany Halinie Herbert-Żebrowskiej). W swoich sonetach i elegiach Olbromski składa hołd autorytetom, ale też upomina się o bezimiennych mieszkańców kresowych miasteczek, o lwowiaków, którzy z biedy wyprzedają tradycję na bazarze, nie mają pomników, a pozostali, „by w płucach obracać to samo powietrze/ odwiedzać co dzień ulicę znajomą/ na cmentarzu krzyż pochylony podeprzeć,/ o duszę miasta walczyć lat dziesiątkki/ tylko różą i niebieskim płomieniem”. Są to ludzie zapisani na listach zwolnionych z łagrów, ze stepów Kazachstanu, na listach podań o węgiel, o naprawę dachu. To dzięki ich ofiarności stoją wciąż ołtarze w polskich kresowych kościołach („Łatwiej kształcić kulturę pamięci/ na arcydziełach albo choćby dziełach/ na nagrobku Grottgera, na bieli aniołów,/ w kosmosie kopuły kaplicy Boimów,/ w blasku przebarwnym mozaik Mehoffera”). Trudniej szkolić pokolenia z przeszłości ojczyzny, „na schodów skrzypieniu, na cenie mleka i zapachu sieni”; „Na bańce mydlanej która pękła, a wciąż leci.// Jeszcze powietrze nią oddycha”. Intencją tych wierszy jest ufność w konieczność ochrony zabytków dawnej kultury na lwowskiej ziemi i całych Kresach, apel o poszanowanie dorobku przodków, ich patriotyzmu, stylu życia i artystycznych upodobań. Znaki i mgnienia przeszłości dostrzega poeta w drobinach powietrza, w pogłosach kroków, w cieniach zaułków, w szumie kwitnących jaśminów przy starym ganku. Jego apostrofy do Boga dalekich kresowych przestrzeni, do Stwórcy piękna sięgającego za horyzont ożywiają w czytelniku pragnienie poznania utraconych polskich ziem i ocalania ich w kulturze pamięci:

Pałace, dwory trądem zniszczeń tknięte;
po wsiach i głosach drży jeszcze powietrze,
ponad bodiakiem, łobodą, pustynną równiną.

Róża się złączy z kamieniem gdy sercem
obejmiesz nie stary kamień tylko, choć cenny,
lecz płomień, który go kształtem czynu obwieścił
i w pokolenia – dalej – lotem wciąż przechodził,
językiem wieścił, dźwięczał i szeleścił.
Róża jest bowiem trwalsza od kamienia.

Róża i kamień

Subtelne liryki Mariusza Olbromskiego odwołujące się do tradycji romantycznej, z ciekawie skonstruowaną parafrazą, ukazują przestrzeń i historię Kresów podobnie jak miniaturowe pejzaże Jana Stanisławskiego. Snują też przekazywane w rodzinnych opowieściach historie o legionistach, których krwią przesiąknięta jest ta ziemia (Zadwórze, Termopile), rysują ich geograficzny i historiozoficzny bezmiar, porywając czytelnika „spiętrzonym pięknem” minionego, a wciąż obecnego, bo „ocaleniem – walka pośród cieni”, ale też mówią o pojedynczym przemijaniu w scenerii odchodzącego świata. Jan Wolski zauważa w posłowiu, że poetę zadziwia fenomen istnienia: „Okamgnienie uchwycone zdaje się być ważniejsze od całościowych syntez, bo jest przenikaniem sensu całości właśnie w owych chwilach szczególnych, nagłych błyskach doznań”. Książka otrzymała staranną i gustowną oprawę graficzną autorstwa lwowskiej artystki Krystyny Grzegockiej z wykorzystaniem starych map, dzięki którym forma i treść odwołują się do wzorców klasycznych, jak też konwencjonalny tytuł tomiku z rozwinięciem. Autor podpowiada: „Piękno jest może maską wieczności”, kulturą pamięci, prastarą wiarą dającą ostoję i poczucie trwania w szybko przemieniającej się rzeczywistości. Sztuka ma swoje przywileje i zadania, w których nikt i nic jej nie zastąpi. Ostatnie słowo minionych dziejów należy zatem do poety: „Trwanie to ciągła podróż z różą/ przez sen – i zachwycenie – i śpiewanie”.

Mariusz Olbromski, Róża i kamień. Podróże na Kresy, posłowie Jan Wolski, Związek Pisarzy Polskich na Obczyźnie, PHU „FARTA”, Londyn-Przemyśl-Rzeszów 2012, s.152

Recenzja ukazała się w łódzkim „Tyglu Kultury” 1-6/2013

 

Olbromski – okładka
M. Olbromski - fot. Marek Horwat
M. Olbromski – fot. Marek Horwat
B. Ptak, M. Olbromski, T. Tomsia w Krzemieńcu

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

XVII Dni Lwowa i Kresów i jubileusz XXV lecia poznańskiego Oddziału TML i KPW

XVII Dni Lwowa i Kresów w Poznaniu i jubileusz XXV lecia poznańskiego Oddziału TML i KPW otworzyła w czwartek 8.05.2014 r. o godz. 15.00 wystawa „Kresy i Kresowianie” w hallu Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego. Autorami wystawy jest Janusz Furmaniuk i Marek Szpytko.  Plansze eksponowane w dwóch rzędach poprzez zdjęcia, rysunki, mapy itp. przedstawiają historię, ludzi i ważne wydarzenia z historii Kresów Południowo-Wschodnich oraz dwudziestopięcioletnią działalność poznańskiego Oddziału TML i KPW i ludzi, którzy ją tworzyli. Uroczystość rozpoczęła prezes Bożena Łączkowska powitaniem Wojewody Wielkopolskiego Piotra Florka oraz zgromadzonych gości. Wojewoda przypomniał, że jest to już kolejna wystawa organizowana w Urzędzie i ma nadzieję, że będą kolejne. Za wieloletnią dobrą współpracę otrzymał z rąk Bożeny Łączkowskiej medal XXV lecia poznańskiego Oddziału TML i KPW oraz książkę „Dwadzieścia pięć lat kultury kresowej w Poznaniu”, która jest pracą zbiorową i wydana została z okazji jubileuszu. Marek Szpytko pokrótce przedstawił elementy wystawy, po czym osoby zasłużone, organizatorzy imprez Dni Lwowa i Kresów otrzymali odznakę XXV lecia TML i KPW oraz medale XXV lecia poznańskiego Oddziału. Zebrani z zainteresowaniem oglądali wystawę.

 

Następnego dnia – 9 maja – w Domu Żołnierza inauguracja XVII Dni Lwowa i Kresów oraz jubileusz XXV lecia TML i KPW zebrały wielu znakomitych gości wśród nich Marszałek Województwa Wielkopolskiego Marek Woźniak, Wicewojewoda Przemysław Pacia, Prezydent miasta Poznania Ryszard Grobelny. Goście winszowali jubileuszu i obdarowali pięknymi pamiątkami. Inauguracja poprzedzona była spotkaniem Marszałka Marka Woźniaka z gośćmi Towarzystwa, którzy przyjechali ze Lwowa, Brzeżan i wielu miast Polski. Była to okazja do przedstawienia organizacji polskich na Ukrainie. Był także tort urodzinowy.

Bożena Sokołowska - Federacja Organizacji Polskich na Ukrainie
Bożena Sokołowska – Federacja Organizacji Polskich na Ukrainie
Ks. prof. J. Wołczański, ks. A. Jagiełka, J. Rozmiłowski
Ks. prof. J. Wołczański, ks. A. Jagiełka, J. Rozmiłowski
Marta Anczakowska-Samojłowa (w środku) - Federacja Organizacji Polskich na Ukrainie, Wiesław Marusza - leszczyński Oddział TML i KPW
Marta Anczakowska-Samojłowa (w środku) – Federacja Organizacji Polskich na Ukrainie, Maria Szparadowska – przewodnicząca Głównej Komisji Rewizyjnej (po prawej), Wiesław Marusza – prezes leszczyńskiego Oddziału TML i KPW

Spotkanie inauguracyjne prowadził Wojciech Habela, aktor z Krakowa, wplatając w części spotkania program poetycki.

Stanisław Łukasiewicz poinformował, że z rąk Wojewody Wielkopolskiego Piotra Florka w dniu 17 grudnia 2013 r. Srebrny Krzyż Zasługi otrzymała Hanna Dobias-Telesińska.

Laureatem naszego dorocznego wyróżnienia Semper Fidelis został ks. prof. Józef Wołczański. Laudację wygłosił Iwo Werschler podkreślając ogromne zasługi Księdza Profesora w dokumentowaniu historii Kresów. Bliżej z kulisami pozyskiwania materiałów archiwalnych, z pracą w archiwach mogliśmy zapoznać się podczas arcyciekawego spotkania z Księdza Profesora w niedzielę w „Salonie lwowskim” w Domu Polonii.

ks. prof. Józef Wołczański ze statuetką lwa "Semper Fidelis"
ks. prof. Józef Wołczański ze statuetką lwa „Semper Fidelis”

Prezes Zarządu Głównego TML i KPW Andrzej Kamiński wręczył Złotą Odznakę Towarzystwa Ewie Dobias-Józefiak, Kazimierzowi Górakowi, Zygmuntowi Maławskiemu, Marianowi Osadzie i Krystynie Tokarskiej. Medale XXV lecia Oddziału otrzymali szacowni Goście oraz grupa członków TML i KPW. Dyrektorki szkół poznańskich Irena Roemet-Ciomborowska (Szk. Podst. Nr 84), Helena Paszkiewicz (Gimn. Nr 65 im. Orląt Lwowskich), Lucyna Białk-Cieślak (Poznańskie Centrum Edukacji Ustawicznej i Praktycznej) i Magdalena Katarzyńska (Zespół Szkół z Oddziałami Integracyjnymi i Specjalnymi nr 2) w uznaniu zasług w organizowaniu akcji charytatywnych otrzymały albumy fotograficzne o Kresach.

Prezes Bożena Łączkowska z rąk Marszałka Marka Woźniaka otrzymała odznaczenie „Zasłużony dla Województwa Wielkopolskiego”. Takie samo wyróżnienie otrzymał poznański Oddział TML i KPW.

Prezes Emil Legowicz wręczył Złotą Odznakę Za Zasługi dla Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej Bożenie Łączkowskiej, Hannie Dobias-Telesińskiej, Stanisławowi Łukasiewiczowi i Januszowi Furmaniukowi.

Prof. Tomasz Naganowski - Honorowy Prezes poznańskiego Oddziału TML i KPW
Prof. Tomasz Naganowski – Honorowy Prezes poznańskiego Oddziału TML i KPW

W części artystycznej wystąpiła młodzież z Gimnazjum im. Orląt Lwowskich z ładnie przygotowanym przedstawieniem n.t. wolności, w opracowaniu Małgorzaty Głowackiej. Były wiersze Baczyńskiego, Norwida, Asnyka, pieśni patriotyczne i Rota, którą zebrani odśpiewali na stojąco.

Wystąpił także zespół „Chawira” z Krakowa z zestawem piosenek lwowskich, piosenek ciągle świeżych i po prostu ślicznych.
Bardzo pięknie brzmiał na koniec koncertu duet Ewy i Ryszarda Klanieckich. Przedłużająca się uroczystość troszkę umęczyła artystów czekających na swój występ, ale ten krótki program był prawdziwą przyjemnością dla słuchaczy.

Na zakończenie było coś „dla ciała”. W sąsiednich salach goście częstowali się wspaniałymi przysmakami. Trudno się było rozejść, rozmawiano, dyskutowano, oceniano występy i całą imprezę. Wszyscy byli w doskonałych humorach. Powoli sale pustoszały. Była już 22.00.

10.05.2014 r. sobota – to kolejny dzień obchodów. W Bazylice Farnej msza św. koncelebrowana w intencji Kresowian pod przewodnictwem bpa Zdzisława Fortuniaka. Mszę koncelebrował ks. prof. Józef Wołczański, ks. Andrzej Jagiełka ze Lwowa, ks. Andrzej Remineć z Brzeżan i ks. kanonik Tadeusz Magas kapelan TML i KPW i TMW i ZW z Poznania. Dr Iwo Werschler przeczytał lekcję z Dziejów Apostolskich. Piękną homilię wygłosił bp senior Zdzisław Fortuniak, który stwierdził, że Lwów to miasto, które zajmuje szczególne miejsce w naszej historii. Przypomniał najważniejsze wydarzenia w historii Lwowa,  zaznaczył, że nadanie przez króla Kazimierza Wielkiego dokumentu lokacyjnego miasta w 1356 r. „umożliwiło rozwój tego ośrodka, a jego mieszkańcy Polacy, Rusini, Ormianie, Żydzi i Tatarzy uzyskali gwarancję zachowania praw, religii oraz obyczajów”. Podkreślił też, że król Jan Kazimierz w lwowskiej Katedrze w 1656 r. złożył śluby wybierając Matkę Boską na Królową Polski. Stwierdził, że ludność kresowa trwała w wierności Rzeczpospolitej, a zawołanie „semper fidelis” (zawsze wierny), stało się dewizą Lwowa. Zwrócił też uwagę na to, że Lwów urzekał ludzi przede wszystkim kulturą, „która nadawała temu miastu swoisty klimat i czyniła z niego poważny ośrodek życia kulturalnego i naukowego”. Wymienił nazwiska osób związanych z miastem, które trwale wpisały się w życie naukowe i literackie, jak Aleksander Fredro, Juliusz Kleiner, Kazimierz Twardowski czy Stefan Banach. Zwrócił uwagę na bolesne powojenne losy jego mieszkańców, którzy zostali przesiedleni na zachodnie ziemie Polski. „Miasto Semper Fidelis uformowało ludzi, którzy także jemu dochowują wierności w myślach, wspomnieniach i serdecznych uczuciach przechowywanych w kresowych duszach”. Po mszy św. prezes Bożena Łączkowska podziękowała bp. Zdzisławowi Fortuniakowi za piękną homilię i podarowała mu wydaną przez nasz Oddział książkę „Dwadzieścia pięć lat kultury kresowej w Poznaniu”.

Po mszy św. w salce parafialnej przy Bazylice Farnej interesujące, jak zawsze, spotkanie z prof. dr. hab. St. Nicieją: „Kresowa Atlantyda. Historia i mitologia miast kresowych”. Do tej pory wydano już cztery tomy, w przygotowaniu jest piąty. Autor opowiadał o pracy, ciekawych spotkaniach z mieszkańcami „Atlantydy”, podpisywał książki i zawierał nowe kontakty na nie znane do tej pory historie. Zaprezentował krótki dokumentalny film o Truskawcu. Zebrani zadawali pytania, Profesor podpisywał swoje książki tu i później na Starym Rynku, podczas Pikniku Lwowskiego.

Prof. St. Nicieja
Prof. St. Nicieja

W samo południe, na Starym Rynku, Młodzieżowa Orkiestra Dęta z Tarnowa Podgórnego dała sygnał do Pikniku Lwowskiego. Zgromadzeni Goście mogli posłuchać pięknych lwowskich piosenek w wykonaniu „Chawiry” i zespołu „Wiwaty” z Pobiedzisk.

XVII Dni Lwowa zakończyły się popołudniowym niedzielnym spotkaniem z ks. prof. Józefem Wołczańskim w „Salonie Lwowskim” w Domu Polonii na Starym Rynku. Zebrani z zainteresowaniem słuchali opowiadania, w jaki sposób ks. prof. Wołczański zdobywa dostęp do archiwów we Lwowie, na jakie napotyka trudności i w jaki sposób je pokonuje. Chętnych do wysłuchania było bardzo wielu, temat bardzo interesujący, uczestnicy spotkania nie mogli rozstać się z Księdzem Profesorem. Na spotkanie przybył ks. prałat Jan Stanisławski, który wspominał księży z Kresów, z którymi spotkał się jeszcze jako uczeń i później jako kapłan. Poddał myśl napisania o nich, gdyż były to osobowości nieprzeciętne i wyjątkowe. Podchwycono pomysł i już są chętni, by się nim zająć.

Ks. prałat Jan Stanisławski
Ks. prałat Jan Stanisławski

Tak więc zakończyły się XVII Dni Lwowa i Kresów oraz obchody jubileuszu XXV lecia poznańskiego Oddziału TML i KPW. Przyszedł czas na podsumowania.

Tekst: Hanna Dobias-Telesińska, Wanda Butowska

Foto: Jacek Kołodziej

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

KONFERENCJA PRASOWA

W dniu 5 maja 2014 r. w naszej siedzibie w CK Zamek odbyła się konferencja prasowa poprzedzająca XVII Dni Lwowa i Kresów w Poznaniu oraz jubileusz XXV lecia poznańskiego Oddziału TML i KPW.

Przybyłych dziennikarzy z redakcji prasowych i radiowych powitał Andrzej Kuczyński, organizator konferencji. Przedstawił pokrótce cel spotkania oraz przekazał materiały dotyczące naszego Oddziału. Prezes Bożena Łączkowska przedstawiła historię powstania Towarzystwa i cele jakie ono realizuje. Mówiła o pracy jaką wykonujemy, by pamięć o przeszło 600 letniej polskiej historii tych ziem nie zaginęła. Hanna Dobias-Telesińska odpowiedzialna za publikacje, omówiła wszystkie wydawnictwa, jakie ukazują się dzięki naszym staraniom, by przybliżyć kulturę, historię i tradycje Kresów Południowo-Wschodnich społeczeństwu Wielkopolskiemu, gdyż wiedza na ten temat jest niestety mała. Zaprezentowano kilka książek napisanych i wydanych naszym sumptem. Stanisław Łukasiewicz, wieloletni organizator akcji charytatywnych poznańskiego Oddziału, omówił potrzebę oraz przebieg wielu akcji oraz wszelkiej pomocy naszym Rodakom, którzy pozostali na Kresach. Podkreślił wagę tej pomocy, nie tylko dlatego, że Polakom tam żyjącym jest bardzo ciężko, ale dlatego, że pamięć w Polsce o nich ma ogromne znaczenie i niesie radość. Zebrani dziennikarze zadawali pytania n.t. np. skąd zdobywamy pieniądze na nasze działania, jak wyglądały przyjazdy dzieci z Kresów do Poznania i Wielkopolski, mówiliśmy o wieloletnich staraniach nazwania jednej z ulic Poznania ul. Lwowską, która przed wojną w Poznaniu była. Obecna lokalizacja, jaką oferuje nam Miasto jest nieodpowiednia i na nią się nie zgadzamy. Dziennikarze nagrywali wywiady z prezes Bożena Łączkowską oraz Stanisławem Łukasiewiczem. Członkowie Zarządu serdecznie zapraszali zebranych do wzięcia udziału w zbliżających się Dniach Lwowa i naszym jubileuszu.

Przypominamy program obchodów:

08.05.2014 r. czwartek

 godz. 1500      – Otwarcie wystawy „Kresy i Kresowianie” – Wystawa czynna będzie od 05.05.-15.05.2014 r.

Hall Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego al. Niepodległości 16/18

 09.05.2014 r. piątek

 godz. 1700     – Inauguracja XXV-lecia poznańskiego Oddziału TML i KPW i XVII Dni Lwowa i Kresów w Poznaniu

Wręczenie wyróżnień

Część artystyczna:

– występ uczniów Gimn. Nr 65 im. Orląt Lwowskich

– zespół „Chawira” z Krakowa

– duet Ewa i Ryszard Klanieccy z Operetki wrocławskiej

Dom Żołnierza ul. Niezłomnych 1

10.05.2014 r. sobota

godz.900         –  Msza św. koncelebrowana w intencji kresowian pod przewodnictwem bpa Zdzisława Fortuniaka

Bazylika Farna ul. Gołębia 1

godz. 1015      – Prelekcja Rektora prof. dr. hab. St. Nicieji: „Kresowa Atlantyda. Historia i mitologia  miast kresowych”.

Salka parafialna przy Bazylice Farnej ul. Gołębia 1

godz. 1200      – Piknik Lwowski – występy zespołów kresowych

Stary Rynek w Poznaniu

11.05.2014 r. niedziela

godz. 1600      – Salon Lwowski – spotkanie z laureatem nagrody  „Semper Fidelis”  ks. prof. Józefem Wołczańskim

Wspólnota Polska – Stary Rynek 51

tekst – Hanna Dobias-Telesińska

foto – Jacek Kołodziej

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

SPOTKANIE WIELKANOCNE

W piątek 25 kwietnia b.r. tradycyjnie spotkaliśmy się na uroczystości wielkanocnej. Do Sali Pod Zegarem w Centrum Kultury ZAMEK przybyli członkowie naszego Oddziału, by przy Wielkanocnym stole wspólnie biesiadować. Prezes naszego Oddziału Bożena Łączkowska powitała przybyłych. Na początek altowiolinistka Agata Budzińska pięknie wykonała szereg klasycznych utworów, rozpoczynając od Ave Maryja. Ks. kanonik Tadeusz Magas poprowadził wspólną modlitwę i przeczytał stosowny fragment z Pisma Świętego.

Stanisław Łukasiewicz pokrótce przedstawił sytuację na Ukrainie i zaapelował do zebranych o wsparcie wiosennej akcji charytatywnej „Serce dla Lwowa”, jaką organizujemy przy okazji zbliżających się Dni Lwowa i Kresów w Poznaniu oraz jubileuszu naszego Oddziału. Na Ukrainie jest ogromna inflacja, ceny idą w górę, a wynagrodzenia i emerytury nie. Polakom  żyje się tam bardzo ciężko. By im w jakimś stopniu ulżyć chcemy przekazać naszą pomoc. Osoby, które na nasze uroczystości przyjadą ze Lwowa i okolic, zabiorą ze sobą paczki dla Polaków, które dla nich przygotujemy. Mamy sygnały, że paczki przesyłane drogą pocztową do adresatów nie dochodzą. A więc jest dobra okazja, by przesłać pomoc poprzez osoby powracające do Lwowa. Zebrani poparli inicjatywę.

Wieczór upłynął w miłej atmosferze. Przybyli także ci, którzy dawno nie uczestniczyli w naszych spotkaniach. Przy stolach z wielkanocnymi specjałami: babkami, cwibakami, jajami i innymi lwowskimi potrawami, rozmawiano, wspominano i bawiono się.

Tego dnia oddaliśmy do rąk uczestników spotkania wydaną przez nasz Oddział książkę: „Dwadzieścia pięć lat kultury kresowej w Poznaniu. 1989-2014”. Praca ta jest przekrojem naszej działalności, swoistą kroniką. Zawiera kolorowe zdjęcia, opisuje wiele wydarzeń, przedstawia wspomnienia. Książka jest dostępna w naszej siedzibie oraz będzie udostępniona podczas uroczystości jubileuszowych i na Dniach Lwowa już za dwa tygodnie.

Tekst: Hanna Dobias-Telesińska

Foto: Jacek Kołodziej

Aldona Rudzka z Bożeną Łączkowską, Wandą Butowską i Iwo Werschlerem
Aldona Rudzka z Bożeną Łączkowską, Wandą Butowską i Iwo Werschlerem